ŚwiętujeMY – Boże Narodzenie…

W Świętach Bożego Narodzenia lubię to, że każde są inne. Teoretycznie świętujemy co roku to samo – przyjście do nas na świat Boga pod postacią Małego Dzieciątka. Tradycje od lat są niezmienne. Często nawet świąteczne „menu” pozostaje dokładnie takie samo. Ale dla mnie każde święta są zupełnie inne. Inaczej przygotowane. Inaczej przeżyte. W innym gronie. Z innymi planami, marzeniami czy życzeniami…

W tym wpisie będzie trochę o nas, o naszych Świętach, o tym co powtarzalne i co nietypowe. Będzie też odrobina podziękowań i dedykacji – prawdopodobnie zainspirowanych podświadomie myślą przewodnią naszego adwentowego kalendarza, czyli „WDZIĘCZNOŚĆ”.

 

Fot. dobre-malzenstwo.pl

 

PRZYGOTOWANIA

Co roku planuję „dobre przygotowanie” do Świąt. Od tego duchowego, przez małżeńskie aż po idealnie wysprzątane mieszkanie z nakrytym stołem i pachnącą wypiekami kuchnią… Co roku też nie do końca mi to wychodzi. Bo zawsze nagle zbiera się dużo spraw, załatwień, nieoczekiwanych spotkań…

Ale cieszę się bardzo, że w tym roku w ramach przygotowań udało nam się w końcu zrealizować nasz adwentowy kalendarz (więcej o nim znajdziecie TUTAJ). Efekt? Codziennie (no dobrze, prawie codziennie) czytamy rano karteczkę, Słowo, a następnie wypełniamy zadanie. Cieszę się, że wśród nich było dużo miłych słów, wdzięczności, niespodzianek… no i moje „ulubione” zadanie – prezent na Mikołajki w stylu „do it yourself”. Wydawało mi się, że jestem kreatywną osobą… a tu jak na złość nic nie mogłam wymyślić, nasza Mała Rozrabiaka ciągle rozpraszała i odciągała od zrobienia czegokolwiek, oczywiście brakowało czasu. Z kolei mój Mąż chodził od rana jak skowronek powtarzając jaki to on ma super pomysł na prezent dla mnie… I rzeczywiście miał. W małżeństwie lubię to, że ono wciąż mnie zaskakuje. Że mój konkretny i praktyczny Mąż nagle tworzy dla mnie kreatywny i romantyczny prezent :) Dziękuję! Może za rok więcej takich wyzwań?

 

LUBIĘ…

Wśród „kalendarzowych” zadań jednym z moich ulubionych okazało się porozmawianie ze sobą na temat Świąt, tego co w nich lubimy, jak chcemy je spędzać, co jeść, czego słuchać… Wydawałoby się, że to zupełnie prosty temat. Przecież znamy się tyle lat. Spędziliśmy razem już kilka Świąt. Ale czy na pewno? Czy na pewno wiesz jaka jest ulubiona kolęda Twojego męża? Czy na pewno każdy lubi karpia? A może ktoś wolałby zjeść na wigilii kotlet z ziemniakami? Czy Twoja żona wybrałaby świerk czy jodłę? Czy wszyscy czekają na prezenty? Polecamy przegadać to we dwoje i przekonać się czym zaskoczy Was ukochana osoba :)

Może też za kilka lat wrócimy do tej rozmowy i zobaczymy co się zmieniło? Na ten moment mamy nasz mały spis (bo lubię wszystko uwieczniać :)) wypełniony zapachami, dźwiękami, smakami…

 

Lubię (a nawet uwielbiam!) zapach żywej choinki w domu…

Lubię aromat świeżo zmielonej kawy… (Mężu, dziękuję za Twój prezent na moje 30. urodziny.)

Lubię smak marchewkowego ciasta i pierników… (Aniu J. dziękuję za dołączanie do upominku przez tyle dziecinnych lat tych uroczych własnoręcznie robionych ciastek.)

Lubię smak czerwonego barszczu i uszek z grzybami…

Lubię patrzeć na wirujące płatki śniegu za oknem…

Lubię słowa naszych polskich kolęd…

Lubię „christmas smooth jazz” puszczany rano w bożonarodzeniowy poranek… (Dziękuję Ekipie Sukiennicowo-Janowej za zarażenie mnie jazzowym klimatem.)

Lubię naszą małżeńską „świąteczną płytę” składającą się z wybranych ulubionych melodii… I lubię to, gdy jadąc ostatnio do rodzinnego domu na „Wigilię Wigilii” zupełnie zaśnieżoną autostradą mój Mąż nagle wyciągnął z torby tę płytę i po raz pierwszy w tym roku jej słuchaliśmy :)

A Wy co lubicie najbardziej?

Fot. dobre-malzenstwo.pl

 

OKOŁOŚWIĄTECZNIE

No właśnie – czy kolacja wigilijna na pewno musi być tylko raz w roku? W moim domu rodzinnym jest trochę inaczej. W te Święta, w które nie możemy spotkać się w pełnym gronie (bo przecież powoli tworzymy już swoje rodziny) robimy naszą „Wigilię Wigilii”. Czasem dzień wcześniej, czasem tydzień… ale najważniejsze, żeby wszyscy mogli być przy stole wypełnionym pysznym jedzeniem, rozmowami i przede wszystkim naszą obecnością. Dziękuję Mamo, że zawsze dbasz o to, żebyśmy się spotkali.

Są też tzw. „wigilie pracownicze” albo raczej „okołoświąteczne spotkania”. Dla mnie to też element Bożego Narodzenia. Lubię je, ponieważ to czas wypełniony serdecznymi rozmowami, z choinką i muzyką w tle. Dziękuję całej naszej zgranej Ekipie z pracy za to, że jest i za wszystkie wspólne „InfoWigilie”. Lubię też (szczególnie w obecnej sytuacji) zamienić domowy dres na elegancką sukienkę, a włosy z niedbałego koka przemienić w rozpuszczone loki :) I Lubię przekazywane już na pożegnanie przy windzie lub na portierni świąteczne, własnoręcznie robione upominki i kartki, które dodają magii tym spotkaniom… (Anie, dziękuję Wam za pamięć)

Okołoświąteczne wyjścia to dla mnie również kolędowania i koncerty. Michał lubi bardziej śpiewać, ja bardziej słuchać. Ale zawsze udaje się nam to jakoś połączyć :) Co roku więc wybieramy się np. na koncert kolęd w Nowej Hucie. Bo „Dlaczego Nie?”. Tym razem przekonamy się czy nasza 9-miesięczna Madzia woli raczej słuchać czy śpiewać :)

 

Z RODZINĄ CZY OSOBNO?

To chyba odwieczny problem wszystkich młodych małżeństw… Kiedyś nawet publikowaliśmy na naszej stronie artykuł Ewy z MOCEM na ten temat (można do niego wrócić TUTAJ).

A jak my robimy?

W pierwszych latach małżeństwa próbowaliśmy zawsze „obskoczyć” dwie kolacje wigilijne w jeden wieczór i to było… wykonalne, ale bardzo męczące. Odległość niby nie tak duża, bo 30 km to dystans do pokonania. Ale zawsze pozostawało to poczucie, że jest się w biegu. Że tu za krótko, a tam za późno. Nie mówiąc o tym, żeby „przejeść” dwa zestawy wigilijnych potraw! W zeszłym roku zdecydowaliśmy się pozostać u jednej z rodzin i było już spokojniej. W tym roku natomiast kolacja wigilijna będzie… u nas. Następnie Boże Narodzenie i kolejny dzień już tylko w trójkę. Czego oczywiście nie mogę się już doczekać, bo to przecież nasze pierwsze Święta w takim gronie :)

 

WIGILII NASZEDŁ CZAS…

No właśnie – czas. To jeden z powodów, dla których w tym roku Wigilia będzie u nas. Mamy czas na jej zorganizowanie, ponieważ jeszcze jestem na „urlopie (jak ja nie lubię tego słowa) macierzyńskim”. Lubię moją pracę, ale jednym z jej minusów jest to, że pracujemy również w wigilię i ciężko dostać dzień wolny w okołoświątecznym okresie… Jest więc to dobra motywacja, żeby w tym roku przygotować coś u nas. Pewnie i tak będzie ciężko z kręcącą się w kuchni pod nogami naszą Małą Rozrabiaką, ale z pomocą rodziny na pewno uda się stworzyć chociaż podstawowe świąteczne „menu” :)

Kolejnym powodem jest też to, że… to my decydujemy JAK (przynajmniej w zarysie) te Święta będą wyglądać. Dzięki temu mam gwarancję, że będzie żywa choinka, że będzie muzyka którą lubimy, że będzie Słowo, modlitwa, kolędy, może nawet „pasterka” i wiele innych ważnych dla nas elementów. (Przy okazji podziękowania dla Agi i Marka za inspiracje dotyczące rodzinnych spotkań… Do dziś pamiętam rozpoczęcie pierwszych urodzin Julki.) Nie wiemy jeszcze jaka będzie forma dzielenia się opłatkiem, bo to u nas zawsze „wychodzi w praniu”. Ale zdarzały się lata spontanicznych życzeń mówionych kolejno do wszystkich przy stole, były składane parami (małżeństwami), były indywidualne… Tak, lubię tę naszą rodzinną elastyczność w tej kwestii :)

 

Fot. dobre-malzenstwo.pl

 

„ŚWIĘTA, ŚWIĘTA I PO ŚWIĘTACH”

Kiedy dla Was jest już „po świętach”? Po kolacji wigilijnej? Po dniu Bożego Narodzenia? A może dopiero po sylwestrze i Nowym Roku? My zawsze staramy się, żeby nasze Święta oraz ta wyjątkowa atmosfera trwały jak najdłużej. 

A jakie mamy pomysły na wspólne spędzanie Świąt i czasu po Świętach?

Dla nas to przede wszystkim rozmowy, spacery (najlepiej w zimowej scenerii), gry planszowe, picie kawy (i czytanie o niej; dziękuję Kasiu D. za kolejną książkową inspirację), oglądanie fotografii z podróży, wyjścia na łyżwy oraz wieczory filmowe. O filmach właściwie powinnam wspomnieć już w „przygotowaniach”, bo to one również nastrajają nas na świąteczną atmosferę. Wśród klasyków są oczywiście wszystkie części „Listów do M.” A ponadto możemy polecić: Family Man (2000), To właśnie miłość (2003), Czekając na cud (2004), Holiday (2006), Cztery gwiazdki (2008). A przed nami wciąż jeszcze sporo innych do obejrzenia :)

A, no i jeszcze najważniejsze… czyli leżenie pod choinką. Dziękuję Aniu Ko za tę inspirację. Świąteczne drzewko z tej perspektywy wygląda naprawdę zupełnie inaczej i jest to takie relaksujące :)

 

DOBRYCH ŚWIĄT!

I już na zakończenie… Lubię ręcznie robione kartki (Brzoza, dziękuję za zainspirowanie mnie do nich dwa lata temu i wspólne ich tworzenie) oraz życzenia składane osobiście lub telefonicznie, tak aby móc usłyszeć czyjś głos :) (YOasia, dziękuję za nauczenie mnie, że zawsze lepiej zadzwonić niż wysłać sms z życzeniami)

 

Tutaj niestety nie ma innej możliwości, więc jeszcze tylko „pisemnie” dodamy kilka słów:

 

Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia życzymy Wam

nieustającej nadziei,

własnego skrawka nieba tu na ziemi,

zamyślenia nad płomieniem świecy,

filiżanki dobrej, pachnącej kawy,

piękna muzyki,

odpoczynku,

zwolnienia oddechu,

nabrania dystansu do tego, co wokół

oraz wielu pięknych chwil roziskrzonych kolędą, śmiechem i wspomnieniami.

Dobrych Świąt!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*