Czy to już MIŁOŚĆ?

Temat drugiego dnia „Międzynarodowego Tygodnia Małżeństwa” to ZARĘCZYNY. Wpis będzie więc trochę o tym, jaka była nasza droga do oświadczyn oraz trochę o tym, co może pomóc rozszyfrować swoje uczucia względem drugiej osoby kiedy nie jesteśmy ich pewni.

 

 

Od dawna się spotykacie? Jak długo jesteście już zaręczeni? Ile lat temu braliście ślub? Chyba każdy kto był kiedyś w związku słyszał któreś z tych pytań. Pytamy z ciekawości, pytamy z grzeczności, pytamy w celu poznania się. Niekiedy pytamy też dlatego, żeby się dowiedzieć po jakim czasie bycia razem można być pewnym, że to właśnie TEN lub TA.

 

No właśnie – kiedy jest ta pewność? Nie ma na to pytanie jednej poprawnej i uniwersalnej odpowiedzi, ponieważ wszyscy jesteśmy różni i potrzebujemy odmienną ilość czasu na zaangażowanie się, zakochanie czy poznanie swoich uczuć i emocji.

Próbując przynajmniej mniej więcej określić granicę przywołam tutaj opinię o. Adama Szustaka. W jednym ze swoich odcinków „Ballad i Romansów” powiedział on, że maksymalny czas chodzenia ze sobą to dwa lata. Po tym czasie (teoretycznie) powinien być krok albo w jedną albo w drugą stronę, czyli albo zaręczyny albo rozstanie. Pośród całej różnorodności i chaotyczności panującej zwykle w uczuciach i związkach jest to dość konkretna odpowiedź. I właściwie ja się z nią zgadzam. Oczywiście nie twierdzę, że jeśli ktoś był dłużej przed zaręczynami to źle. Sami zresztą znamy małżeństwa, które bardzo długo wcześniej się spotykały, a teraz są jak najbardziej szczęśliwe. Jednakże według mnie dwa wspólne lata to rzeczywiście może być wystarczający czas na poznanie się na tyle, żeby wiedzieć czy chce się spędzić razem resztę życia… A jak to dokładnie było u nas?

 

„To był maj…”

Pamiętam gdy po dwóch miesiącach spotykania się przyszedł słoneczno-deszczowy „długi weekend majowy”. Nigdzie nie wyjeżdżaliśmy, ale prawie cały spędziliśmy razem będąc albo u mnie albo u Michała w wynajmowanych mieszkaniach. Było to kilka dni wypełnionych spacerami, rozmowami, pracą (ja wtedy jeszcze „męczyłam” moją magisterkę), filmami i wspólnymi zajęciami sportowymi. Teoretycznie nic niezwykłego. Ale pamiętam, że gdy w ostatni dzień Michał podwoził mnie wieczorem pod blok i mieliśmy się rozstać to pomyślałam: „Ale to już? Koniec naszego weekendu?”. Zdałam sobie wtedy sprawę, że chciałabym tego czasu razem jeszcze więcej… Jeszcze jutro, pojutrze, za tydzień, za miesiąc… właściwie całe życie :)

Nie twierdzimy, że to musi być od razu po dwóch miesiącach, ale jeśli już jakiś czas z kimś się spotykasz to proponujemy zastanowić się nad podstawową kwestią. Cieszysz się tylko z tego co jest teraz? Czy raczej cieszysz się na myśl o tym, że przed Wami jeszcze całe wspólne życie?

 

„Poznaj moich rodziców”

Nie było jak w filmach o tym tytule. U nas było inaczej, ale to też zupełnie inna historia. Byłam trochę zaskoczona, gdy Michał po jakimś miesiącu zapytał czy nie chciałabym przyjechać do niego do domu i poznać jego rodzinę. Pojechałam. Z perspektywy czasu wiem, jak bardzo to było ważne dla naszego całego dalszego życia…

Znowu nie ma reguły mówiącej o tym, kiedy najlepiej przedstawić ukochanego czy ukochaną swoim bliskim. Najważniejsze, że gdy naprawdę myślisz poważnie o związku to jesteś na to gotowy i po prostu chcesz żeby również najbliżsi poznali tego / tą z którym chciałabyś / chciałbyś spędzić resztę życia :)

 

„Przyjaciele”

My akurat mieliśmy wspólną grupę znajomych z kursu tańca (na którym zresztą się poznaliśmy), więc ten krok w połowie był zrobiony. Pozostawało jeszcze przedstawić pozostałych przyjaciół. Do dziś pamiętam ile czasu wybierałam sukienkę na urodziny Sławka, na których miałam po raz pierwszy poznać najbliższych kolegów Michała… ;)

Znowu pytanie. Czy poza wspólną grupą znajomych zależy nam na przedstawieniu ukochanej osoby również i pozostałym przyjaciołom? Warto się zastanowić czy raczej myślimy o tym, żeby iść na spotkanie/urodziny/imprezę samemu i dobrze się bawić w gronie bliskich znajomych czy raczej od razu chcemy zabrać naszego chłopaka lub dziewczynę ze sobą. Co więcej – czy naszym głównym zmartwieniem jest to, czy starzy znajomi go polubią? Czy raczej to, czy on/ona będzie się tam dobrze czuć oraz co zrobić, żeby na pewno było mu/jej dobrze w nowym gronie?

 

„40 lat minęło…”

Wtedy właściwie minęło nie 40 lat… a 75. Mojej babci. To była pierwsza większa impreza rodzinna. My wciąż byliśmy ze sobą zaledwie kilka miesięcy. Nauczona doświadczeniem z poprzednich związków, które szybko się rozpadały raczej byłam przyzwyczajona, że na tego typu wydarzenia idę sama. Z wiadomych względów. Żeby później babcie, ciocie, wujkowie itd. nie pytali „A to już nie jesteście razem?”, „A jak się nazywał ten chłopak?”, „A to teraz jesteś z kimś innym?”… Wtedy jednak po raz pierwszy pomyślałam, że nie muszę się martwić o te pytania, ponieważ… ja przecież już zawsze chcę być tylko z Michałem. Cieszę się więc, że wtedy poszliśmy we dwoje oraz, że od tego momentu uczestniczyliśmy razem we wszystkich ważnych rodzinnych wydarzeniach :)

Po poznaniu rodziców i najbliższych przyjaciół kolejnym krokiem jest dalsza część rodziny. Czy obawiasz się kogoś przedstawić, żeby później nie było „gadania”? A może nie ma w Tobie strachu, ponieważ wiesz, że i tak planujecie spędzić razem resztę życia i już nie możesz się doczekać kiedy go/ją przedstawisz?

 

„Lato wszędzie!”

Przyszło lato. Po pół roku randkowania był nasz pierwszy wyjazd na wspólne ponadtygodniowe wakacje. Pamiętając moje ostatnie tego typu wczasy, które zakończyły się natychmiastowym rozstaniem trochę się obawiałam jak będzie tym razem… Na szczęście obawy okazały się bezpodstawne. A ja, podobnie jak po „majowym weekendzie”, miałam w głowie tylko myśl, aby już każdy dzień życia spędzić razem… :)

Jeśli dla kogoś kilka dni non stop ze sobą to mało na „sprawdzenie” czy jest razem dobrze to zawsze można spróbować pojechać razem na wakacje. Proponujemy wtedy zwrócić uwagę na pierwszą myśl po powrocie. Czy będzie to westchnienie ulgi, że w końcu chwila dla siebie? Czy może smutek, że z codziennej obecności znowu trzeba wrócić do randkowania i tęsknienia? ;)

 

 „Wieczory dla zakochanych”

Tak nazywał się nasz kurs przedmałżeński organizowany w kościele oo. Dominikanów w Krakowie. Tam też na cotygodniowych spotkaniach rozmawialiśmy w parze o nas, naszych planach, marzeniach, wizji małżeństwa. Ale tak naprawdę już wcześniej, jeszcze „przed pierścionkiem”, poruszaliśmy te tematy w czasie randek i niekończących się rozmów… I to był dla mnie kolejny impuls – tak, to z tym Mężczyzną chcę budować związek oraz kiedyś założyć rodzinę :)

Kolejne zagadnienie, któremu polecamy się przyjrzeć to tematy rozmów. Czy koncentrują się one wokół codziennych spraw czy dotyczą one też Waszej wspólnej przyszłości? Czy jesteście zgodni w najważniejszych kwestiach dotyczących małżeństwa i rodziny? Warto jeszcze przed zaręczynami wiedzieć co ukochana osoba myśli na temat ślubu, wspólnego mieszkania, relacji z rodzicami/teściami, ilości dzieci, finansów. Czasem może się okazać, że nasze wizje czy wartości są na tyle rozbieżne, że ciężko na takich podstawach będzie coś wspólnie budować…

 

Tak (w wielkim skrócie) wyglądała nasza droga do zaręczyn. Wracając do tego myślami zdałam sobie sprawę, że w ciągu tych kilku miesięcy od pierwszej randki przedstawiliśmy sobie swoje rodziny, poznaliśmy się z przyjaciółmi, wybraliśmy się wspólnie na ważne rodzinne wydarzenia, pojechaliśmy na pierwsze dłuższe wakacje, a przede wszystkim poświęciliśmy dziesiątki godzin na przegadanie wielu ważnych i przyszłościowych tematów…

 

Fot. dobre-malzenstwo.pl

 

…i właśnie dlatego kiedy po 7 miesiącach od pierwszej randki Michał zadał mi to ważne pytanie to nie miałam żadnych wątpliwości jaka jest odpowiedź :)

 

3 komentarze do “Czy to już MIŁOŚĆ?

  1. Szczęśliwa Siódemka

    Fantastycznie opisałaś tę Waszą drogę :) U nas to trwało trochę dłużej. Masz rację, wspólne wyjazdy to dobry test dla związku!
    Dla mnie ogromne znaczenie miał fakt, że Andrzej od razu przedstawił mnie swojej rodzinie i bez wahania chciał poznać moich rodziców. Poczułam wtedy, że jestem ważna i że to, co nas łączy, to coś bardzo znaczącego. Mój poprzedni partner bardzo się przed tym wzbraniał.

  2. Pingback: Mieszkanie razem przed ślubem? Dlaczego NIE?

  3. Ania i Michał Autor wpisu

    Dziękujemy za miłe słowo :) A także za potwierdzenie, że nie tylko u nas przedstawienie rodzinie to było coś naprawdę ważnego. Życzymy dużo miłości!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*