Bardzo dobrze pamiętam 8 marca 2015 roku, ponieważ… to była nasza pierwsza poważniejsza kłótnia małżeńska. Na dodatek kłótnia, która rozpoczęła się od błahostki.
Tak, my też się kłócimy. Najczęstsza przyczyna? Stres, brak czasu, pośpiech, zbyt dużo spraw i planów… Wtedy niestety każdy drobiazg może stać się przyczyną kłótni. Nasze rady jak tego uniknąć?
Po pierwsze – ŚWIADOMOŚĆ. Czasem (niestety wciąż zbyt rzadko) gdy wyczuwam rosnące zdenerwowanie i czuję wiszące w powietrzu niemiłe słowa staram się je powstrzymać zanim padną. Próbuję wtedy ochłonąć i dać sobie czas, aby do mojej ŚWIADOMOŚCI dotarło, że to co się dzieje w danym momencie to jedynie efekt stresu, zabiegania i nerwów. Wyładowanie tego na Mężu nic nie da, a raczej tylko pogorszy…
Po drugie – KOMUNIKACJA. Bardzo wiele się o niej mówi – w małżeństwie, w związku, w rodzinie. Ale jak z nią jest w praktyce? Czy na pewno jest ona idealna? Czy może trzeba nad nią popracować? Pamiętam gdy kiedyś z Michałem przygotowywaliśmy na ten temat jedno ze spotkań w naszej ówczesnej małżeńskiej wspólnocie. Wydawało mi się, że jeśli nie kłócimy się zbyt często to z naszą komunikacją jest w porządku. Po przesłuchaniu konferencji, na której się opieraliśmy przygotowując to spotkanie oraz doczytaniu tematu okazało się jednak, że wiele pracy przed nami…
Braki w naszej komunikacji najlepiej wyszły pamiętnego 8 marca. Był to Dzień Kobiet, więc od rana czekałam na kwiaty od mojego Męża. Nie musiał być wcale bukiet – wystarczyłby mi jeden mały symboliczny kwiatek. Nie wspomniałam jednak o tym Michałowi, ponieważ byłam przekonana, że „to takie oczywiste” oraz, że przecież „na pewno się domyśli”. Mój błąd. Pamiętam mijane kobiety z tulipanami w ręku. Pamiętam też gdy spacerowaliśmy po krakowskim Kazimierzu mijając na głównym placu kwiaciarki, a ja tylko czekałam i myślałam – „Kiedy on w końcu podaruje mi ten kwiatek?”.
A co myślał Michał? Że z tej okazji zaplanował romantyczną kolację. Za to absolutnie nie wiedział co dzieje się w mojej głowie. Był przekonany, że skoro dość często kupuje mi kwiaty bez okazji, to po co miałby wręczać mi je w Dzień Kobiet gdy wszyscy wokół je mają? I jeszcze ta presja – że trzeba kupić, że wypada, że się powinno. Wszędzie gdzie spacerowaliśmy sprzedawali kwiaty, więc on właśnie temu nie ulegnie. Kupi mi bukiet innym razem bez szczególnej okazji.
Gdy teraz wspominam tę sytuację to brzmi ona dla mnie banalnie czy wręcz absurdalnie. Tym bardziej gdy wiem, że od tego zaczęła się dalsza kłótnia. Z perspektywy czasu cieszę się jednak, że wyszło to w pierwszym roku naszego małżeństwa, a nie na przykład w dwudziestym…
No właśnie – KOMUNIKACJA. Od tamtego Dnia Kobiet dużo więcej rozmawiamy o naszych oczekiwaniach, potrzebach i pragnieniach. Od tamtego momentu już nie mam wątpliwości, że kobieta i mężczyzna mają zupełnie inny sposób myślenia oraz odczuwania. I od tamtego Dnia Kobiet co roku 8 marca dostaję kwiaty, ponieważ Michał już wie, że dla mnie jest to po prostu ważne :)
Na zakończenie tej krótkiej refleksji wszystkim zainteresowanym przypominamy nasze dwie ulubione konferencje na temat KOMUNIKACJI oraz damsko-męskich różnic:
-> Dr Jacek Pulikowski – O komunikacji
-> O. Adam Szustak – Jak dogadać się w związku?
A wszystkim KOBIETOM – życzymy pięknego dnia! :)