Dres i szpilki, czyli jak być młodą mamą i pozostać żoną ;)

Przedostatni dzień „Międzynarodowego Tygodnia Małżeństwa w Internecie” mija pod hasłem – „RODZICIELSTWO I BEZDZIETNOŚĆ”. Właściwie wydaje mi się, że jest tak dużo świetnych blogów parentingowych poruszających prawie każde możliwe zagadnienie, że zastanawialiśmy się czy ten temat w ogóle podejmować. Ostatecznie jednak padł pomysł, żeby skupić się na tym, co dla nas jest najważniejsze, czyli na… MAŁŻEŃSTWIE. A dokładniej na tym, jak nie zapomnieć o tym, że w momencie zostania rodzicami wciąż jesteśmy MĘŻEM i ŻONĄ.

 

 

Gdy pisałam powyższy wstęp przypomniała mi się nasza dawna burzliwa dyskusja w pracy na temat kto jest ważniejszy – dziecko czy współmałżonek… Zdania były wtedy bardzo podzielone. Może to dłuższy temat na inny artykuł? Nie wątpię jednak, że każdy zgodzi się z tym, że gdy pojawia się w naszym życiu dziecko to małżeństwo wciąż jest bardzo ważne. I na tym dziś się skoncentrujemy. Poniżej znajdziecie trochę porad – stworzonych na podstawie własnego doświadczenia z ostatnich 10 miesięcy – jak to zrobić, żeby po powiększeniu się rodziny miłość zamiast słabnąć była jeszcze mocniejsza :)

 

Małżeńskie randki

Zaczynam od tego, ponieważ randki to pierwsze (!) co wymienił Michał gdy rozmawialiśmy o tym temacie. Jeśli jesteś rodzicem to ile razy w ciągu ostatniego roku byłeś/byłaś na randce ze swoim współmałżonkiem? Ile miałeś/miałaś okazji gdzieś razem wyjść? Czasem problemem jest brak opieki, ALE sami wiemy, że nawet na chwilę ktoś z bliskich może wziąć dziecko na spacer. Czasem ktoś znajomy też ma dzieci i „jedno w tą czy w drugą” nie robi mu różnicy. A czasem (jak już nie ma innego wyjścia) można przecież po prostu iść na randkę we troje, czworo czy więcej… :) Ważne, żeby spędzić razem czas, oderwać się od codziennych spraw, zrobić coś fajnego, stworzyć kolejne wspólne wspomnienia. Przy okazji to również idealny moment dla młodej mamy na wyskoczenie z domowego stroju i zamienienie go na sukienkę… O tym więcej w kolejnym akapicie :)

 

Dbanie nie tylko o dziecko i dom…

…ale i o siebie :) Wiem, wiem, łatwo powiedzieć. Ja sama dopiero się uczę tego, żeby zostawić nieuprzątniętą kuchnię, zalegające w koszu pranie oraz porozrzucane zabawki… i chociaż czasem zająć się sobą. Ale gdy już się sobą zajmę, czyli pomaluję paznokcie, zrobię makijaż i do tego najlepiej jeszcze „domowe spa” to czuję się… kobieco. Tak właśnie – czuję się bardziej kobieco. I to nie znaczy wcale, że w dresie i związanych włosach zapominam o swojej kobiecości. Po prostu inaczej ją wtedy odbieram i inaczej się czuję. Przy okazji takie „domowe spa” to idealny czas na oderwanie się od myślenia „co jutro przygotuję Córeczce do jedzenia”. Zamiast tego na chwilę moim jedynym problemem staje się „a na jaki kolor tym razem pomalować paznokcie” :)

 

Perfekcjonizm? AbsolutNIE!

To jedna z tych cech, która może być dla kogoś zarówno zaletą jak i wadą. Ja niestety wiem, że u mnie czasem bywała tym drugim. I bycie mamą wciąż mnie uczy, żeby jednak NIE starać się być perfekcyjną. Bo tak naprawdę czasem (a gdy jesteś rodzicem to zawsze) „zrobione jest lepsze od doskonałego”. Ba, nawet bym powiedziała, że „niezrobione jest lepsze od bycia zmęczoną i nieszczęśliwą”. Kiedy pojawia się dziecko, zmienia się życie, pojawia się tysiąc nowych wyzwań i do tego cała gama nastrojów… może czasem lepiej zostawić wspomnianą już powyżej nieposprzątaną kuchnię, brudną podłogę czy nawet zalegające pranie a zamiast tego wtulić się w męża, napić razem ciepłej herbaty lub obejrzeć we dwoje film i oderwać się od planowania zakupów, zupek i ubranek? :)

 

Fot. Olga Baca

 

Literatura piękna?

No właśnie – chyba ostatnio jednak nie taka „piękna”, ale raczej poradnikowa. Świadczyć o tym może fakt, że jedną z najczęściej czytanych przeze mnie ostatnio książek jest… „Pierwszy rok życia dziecka”. Cieszę się jednak, że nie jest to moja jedyna literatura. I nie mam tu na myśli, że czytam też „U malucha na talerzu” i inne niezwykle pasjonujące pozycje ;) Ale że czytam również książki o małżeństwie, budowaniu relacji, książki związane z moimi pasjami oraz powieści. Przy okazji – książka to dobry temat do rozmów i dyskusji ze współmałżonkiem. A o czym ciekawiej będzie nam porozmawiać? O nowych przepisach dla niemowląt czy może jednak o czymś poważniejszym?

 

Porozmawiajmy o…

Czasem mam wrażenie, że ostatnio moje główne tematy z Michałem to rozmowy o jadłospisie, wyprzedaży dziecięcych ubranek lub nowym planie dnia Madzi. W najlepszym przypadku jest jeszcze relacja z dnia urozmaicona zdjęciami. Co jakiś czas jednak na nowo łapię się na tym, że… to przecież nie są główne życiowe tematy. Są one ważne. Trzeba czasem o nich porozmawiać lub coś zaplanować. Ale chciałabym nie zapomnieć, że w małżeństwie są tysiące innych tematów – nasze plany, marzenia, pasje, życiowe przemyślenia… czy po prostu codzienność, ale nie tylko ta dziecięca :)

 

 

Rób to co kochasz

Skoro wspomniałam już o pasjach, to według mnie jedną z najważniejszych kwestii jest nie porzucanie ich w momencie zostania rodzicami. Tutaj bez wątpienia ogromna jest rola męża, który może umożliwić żonie kontynuowanie (przynajmniej częściowe) tego, co lubiła robić przed ciążą. A może nawet potrzeba jej o tym przypomnieć? Cieszę się, że średnio raz w tygodniu mogę wyjść na ulubioną zumbę i jestem spokojna, że Madzia w tym czasie spędza czas ze swoim tatą. Co więcej – zamiast zmęczona po treningu, wracam do domu tanecznym krokiem przepełniona nową energią i radością :) Cieszę się też, że Michał odkopał wręczoną mi kiedyś książkę o fotografii, która w czasie remontu dziecięcego pokoiku gdzieś zniknęła. A także cieszę się z tego, że możemy część pasji realizować we dwoje, czyli gdy tylko uda nam się znaleźć opiekę dla Córeczki to biegniemy na łyżwy, basen czy inne wspólne zajęcia :)

 

Wyjdź do ludzi

Kontynuując temat wyjść z domu – zaproponuję jeszcze, żeby czasem młoda mama wyszła gdzieś bez męża i dziecka do… ludzi :) Tak właśnie, do innych mam, z którymi może podzielić się wszystkimi wątpliwościami i radościami. Albo po prostu do swoich znajomych, z którymi porozmawia o przyziemnych tematach, a przy okazji napije się (w końcu!) ciepłej kawy lub zje przygotowaną przez kogoś kolację. Dla mnie to też element budujący małżeństwo, a dokładniej zaufanie. Wiem, że mogę spokojnie wyjść i zostawić na parę godzin naszą Córeczkę, ponieważ ufam, że mój mąż jest dla niej najlepszym ojcem i się nią zajmie.

 

Doceniaj!

Zwykle mówi się o tym, żeby doceniać nasze dzieci. I to prawda. Przecież one prawie każdego dnia nabywają nową umiejętność! A każde brawa czy pochwała z naszej strony to tylko mocny impuls dla nich, żeby starać i rozwijać się dalej :) ALE… w tym momencie mamy na myśli, żeby doceniać swojego męża czy żonę. Zarówno jako rodzica, jak i małżonka. Już wyjaśniamy…

Mówienie komplementów i miłych słów to jeden z pięciu podstawowych „języków miłości”. Dlatego też nie można o nim zapominać w momencie zostania rodzicami. Jak często mówisz swojej żonie, że jest wspaniałą mamą Waszych dzieci? Kiedy ostatnio powiedziałaś swojemu mężowi jakim jest super tatą? To naprawdę ważne, ponieważ rodzicielstwo jest nierozerwalnie związane z małżeństwem. A może by to połączyć? Ja na przykład uwielbiam patrzeć gdy Michał trzyma naszą Córeczkę na rękach i ją usypia… od razu nasuwa mi się na myśl dziesiątki miłych słów na temat jego męskości i siły, a jednocześnie delikatności i czułości. I staram się to za każdym razem mu powtarzać :) A żona? Jak można ją skomplementować, żeby poczuła się nie tylko świetną mamą, ale i wspaniałą kobietą? Panowie, to też nie takie trudne! O tym, że miłe słowa i docenienie powinny być szczere i płynąć prosto z serca chyba nie musimy dodawać :)

 

Fot. Olga Baca

 

Podsumowując – to, co dla nas jest ważne i o czym staramy się nie zapominać w naszym małżeństwie odkąd pojawiła się Madzia to przede wszystkim randki, wspólny wieczorny czas, dbanie o siebie (również nawzajem), czas na swoje pasje, zajęcia i ulubione książki… a przede wszystkim rozmowy i dzielenie się swoimi codziennymi (nie tylko „dzieciowymi”) sprawami, radościami i smutkami.

A Wy? Jakie macie sposoby, żeby w natłoku dziecięcych spraw nie zapomnieć o miłości i małżeństwie?

 

2 komentarze do “Dres i szpilki, czyli jak być młodą mamą i pozostać żoną ;)

  1. Szczęśliwa Siódemka

    Zgadzam się, zgadzam się, zgadzam się… Na randki trochę ciężko nam się wyrwać, z jednym dzieckiem to jeszcze, ale z dwójką to bywa karkołomne. Raz poszczęściło się nam w galerii handlowej, oba maluchy usnęły, to napiliśmy się w spokoju gorącej czekolady <3
    Co do dbania o siebie, to bywa z tym ciężko, ale robię postępy. Kupiłam sobie wreszcie porządne kosmetyki :) Ale makijaż robię sobie zazwyczaj w samochodzie, to jest mój czas dla siebie :D Ufam mojemu mężowi, że prowadzi bezpiecznie i nie pozwoli, żebym zrobiła sobie krzywdę ;)

  2. Ania i Michał Autor wpisu

    Cieszymy się, że nawet z dwójką dzieci przynajmniej czasem może się udać małżeńskie wyjście :) A randka przy gorącej czekoladzie to akurat to, co lubimy najbardziej! Pozdrowienia dla Ciebie oraz całej rodziny!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*