Początek drogi…

Dziś rozpoczyna się kolejny „Międzynarodowy Tydzień Małżeństwa”. Zainspirowani zeszłoroczną akcją MOCEM, w którą mieliśmy okazję się włączyć, również i tym razem postanowiliśmy, że podzielimy się z Wami naszymi „okołomałżeńskimi” przemyśleniami. 

 

 

„Małżeństwo jest DROGĄ”. Tak brzmi tegoroczny temat Międzynarodowego Tygodnia Małżeństw w Internecie. I tak w rzeczywistości jest. Małżeństwo nie jest czymś stałym, niezmiennym. To ciągły proces. Na dodatek proces, do którego prowadzi długa – często bardzo zawiła – droga… A kiedy ta DROGA tak naprawdę się rozpoczyna? Kiedy można mówić o POCZĄTKU RELACJI?

 

Na pierwszej randce?

Tak, bardzo dobrze ją pamiętam. Zresztą chyba zawsze pierwsza ranka (z przyszłym mężem) pozostaje w pamięci. Pamięta się nie tylko miejsce, ale i rozmowy, otoczenie, a czasem nawet ubiór, detale czy muzykę słyszaną w tle. Lubię te momenty gdy coś mi o tym przypomni. Gdy wrócimy (nawet w przelocie czy na chwilę) w tamte wyjątkowe (dla nas) miejsca. Lubię to, że pamiętam dokładnie datę pierwszej randki oraz datę zaproszenia na nią. Michał, jak tylko dostał mój numer telefonu chciał od razu napisać i zaprosić na kawę… i nie zwrócił nawet uwagi, że pisze do mnie w Walentynki :) A spotkanie było zaraz następnego dnia, czyli 15 lutego. To już prawie 6 lat temu! Zawsze z uśmiechem wspominam również fakt, że gdy Michał napisał to ja byłam kompletnie zakochana… w tangu ;) Więc na pierwszą randkę miałam w torebce schowane buty do tanga, bo jakby jednak nie było tak ciekawie (!) to zawsze jeszcze mogę wybrać się na chwilę potańczyć na ulubioną milongę. Michał nawet sam wcześniej zaproponował, że jakbym chciała to mnie na nią podrzuci! Ale nie chciałam. Tamtego dnia buty pozostały cały długi wieczór w torebce. I właściwie w kolejne wieczory również. Z każdym miesiącem wiedziałam, że na różne pasje będzie jeszcze czas… a teraz jest czas na budowanie tej nowej relacji, która już wtedy wydawała mi się niezwykle ważna i piękna :)

 

Na pierwszym spotkaniu?

Przepraszam Mężu, że prawie Cię przegapiłam w grupie innych osób. Że nie od początku potrafiłam docenić, że jesteś tym najlepszym, najfajniejszym i w ogóle naj… DLA MNIE :)

Cieszę się jednak bardzo, że Ty mnie dostrzegłeś. I teraz wiem, że tak naprawdę naszą relację budowaliśmy już wtedy. Od pierwszego spotkania na kursie. Pierwszych uśmiechów, pierwszych słów, pierwszego tańca. I na wszystkich kolejnych kursach bachaty, salsy, na grupowych wyjściach na łyżwy czy wspólnym gotowaniu. To były chwile na poznawanie siebie, pokazywanie co jest dla nas ważne, jacy jesteśmy… Za każdym razem gdy przypominam sobie te początki to mówię wszystkim – „Uważaj, żeby nie przegapić MIŁOŚCI”. Bo nie zawsze jest ona nagła i spontaniczna, ale czasem cicha i delikatna :)

 

A może jeszcze wcześniej?

Wydaje mi się, że tak naprawdę początki naszej relacji sięgają dużo bardziej wstecz, ponieważ budowania relacji (każdej, nie tylko tej z mężem/żoną) uczymy się przez całe życie.

To są więc również nasze wcześniejsze związki.

To wcześniejsze – bardziej lub mniej udane – randki.

To wpływ związków naszych znajomych oraz ich opowieści o chłopakach i dziewczynach.

To nasze młodzieńcze (i bardziej dojrzałe) przyjaźnie.

To pierwsze dziecięce relacje z rówieśnikami.

To w ogóle całe nasze dzieciństwo i wzory wyniesione z domu rodzinnego…

 

Fot. Olga Baca

 

Dwie teorie

Są dwie teorie. „Mówi się”, że w drugiej osobie szukamy tego, co już znamy, co jest nam bliskie. Wynosimy z domu pewne wzorce czy schematy. To w rodzinnym domu uczymy się jak wygląda małżeństwo i rodzina. Czasem nawet podświadomie szukamy takiego przyszłego męża czy taką żonę, którzy będą podobni do naszych rodziców. Ale „mówi się” też, że czasem szukając partnera chcemy uciec przed tym, co znane i czego zostaliśmy nauczeni. Szukamy wtedy zupełnego przeciwieństwa. To jednak niestety nie zawsze się udaje, ponieważ im bardziej chcemy od czegoś uciec, tym bardziej w to popadamy… Wydaje mi się jednak, że jeśli jesteśmy naprawdę ŚWIADOMI tego, czego pragniemy to da się nie powielać tych schematów i znaleźć taki model (SWÓJ model) relacji, który DLA NAS będzie odpowiedni i który NAS będzie czynił szczęśliwymi.

 

Na zakończenie chcielibyśmy Wam zaproponować, żeby dziś zastanowić się przez chwilę nad swoją najważniejszą relacją. Gdzie są jej początki? Co wpłynęło na to, że tak a nie inaczej ona wygląda? A może jest coś, co jeszcze trzeba przepracować lub porozmawiać o tym we dwoje? I oczywiście życzymy Wam owocnych dialogów i przemyśleń :)

 

2 komentarze do “Początek drogi…

  1. Pingback: Przeżyjmy to jeszcze raz… czyli co bym zmieniła w naszym ślubie i weselu.

  2. Pingback: 12 randek na 12 miesięcy, czyli nasze ulubione pomysły na całoroczne małżeńskie wyjścia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*